Biblioteka szkolna prezentuje wywiad
z nauczycielem historii
Panią Teresą Mirowską
- Chcielibyśmy porozmawiać z Panią o pierwsze książce, jaką w całości Pani sama przeczytała w dzieciństwie lub tej, która najbardziej się podobała i być może została na zawsze w pamięci. Czy pamięta Pani taką książkę?
- W domu czytało się dużo. Często było tak, że moja mama czytała mi książki. Nie pamiętam tej pierwszej, którą przeczytałam w całości. Natomiast rzeczywiście jedną szczególnie zapamiętałam – Pan Kotek był chory. Zapamiętałam ją ponieważ ja bardzo lubiłam jeść, a tam było takie przesłanie o kotku, który z przejedzenia się rozchorował i pan doktor musiał go leczyć i było: „Jak się masz koteczku?”. To zostało na wiele lat w mojej pamięci. Przestrzegano mnie: „Nie jedz tyle – będziesz chora”.
- Ile miała Pani wtedy lat?
- Ile miałam wtedy lat? Może 5 albo 6.
- Czy jeszcze jakaś inna książka miała na Panią duży wpływ?
- Od dłuższego czasu jestem zachwycona serią Koszmarny Karolek. Przedstawione są tam zabawne, wręcz prześmieszne sytuacje. Do tego posiada wiele morałów.
- Jak to się stało, że akurat ta książka wpadła w Pani ręce?
- To dzięki mojemu synowi, który był w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Przyniósł ją do domu i wspólnie ją przeczytaliśmy (zgodnie z naszym zwyczajem). Zawsze czekałam, aż przyniesie kolejną część z biblioteki. W końcu stwierdziliśmy, że warto mieć własne egzemplarze. Do dzisiaj chętnie po nie sięgam, to jest mój numer 1!
- Czy jest jakaś zabawna sytuacja w książce, którą Pani pamięta?
- Może to nie do końca stosowne, ale była sytuacja, w której Karolek musiał pójść ze swoim tatą do biura. Tata był bardzo zajęty, a Karolek z nudów dorwał się do kserokopiarki i za jej pomocą skopiował swoje siedzenie. Miał też mnóstwo przygód ze swoim bratem, za którym nie przepadał, jak to czasami bywa. Miał też kumpli z którymi spędzał czas. Był sympatycznym, inteligentnym urwisem.
- Z którą postacią identyfikowała się Pani najbardziej?
- Z rodzicami, którzy nie mają często czasu dla swoich dzieci przez prace i różnego rodzaju zajęcia, co objawia się potem wyrażeniami "zrób", "masz".
- Jak wydane są książki, które Pani posiada?
- Wydania, które posiadam zawierają trochę obrazków w formie zazwyczaj luźnego szkicu obrazującego sytuacje czy emocje. Przede wszystkim książka ma dużą czcionkę i jest pełna dialogów. Dzięki temu rozdziały czyta się bardzo szybko.
- Co Pani rówieśnicy sądzą o tym typie literatury?
- Dużo osób uważa, że czytanie książek dla dzieci, zwłaszcza tych młodszych, to coś infantylnego. Moi znajomi czytają sporo takich opowiadań, ponieważ mają jeszcze małe dzieci lub wnuki. Natomiast ja twierdzę, że jest to powrót do dzieciństwa. Można wtedy całkowicie oderwać się od problemów dorosłości i odpocząć.
- Czy oglądała może Pani filmową adaptacje Koszmarnego Karolka?
- Niestety nie spotkałam się z żadnym filmem o tej tematyce. Pamiętam jednak jak Pani Irena Kwiatkowska, nie żyjąca już aktorka, czytała Koszmarnego Karolka kawałkami w radio, latem. Film nie, słuchowisko jak najbardziej.
- Czy poleciłaby Pani komuś opowieści o Karolku?
- Ależ oczywiście. Polecam Koszmarego Karolka wszystkim dorosłym, młodzieży i dzieciom. Pamiętam jak kiedyś prowadziłam lekcje o ulubionych książkach (każdy musiał przynieść jedną). Dzieci prezentowały bardzo dojrzałe i ambitne dzieła np. S. Kinga. Ja przyniosłam natomiast Koszmarnego Karolka. Uważam, że czasem trzeba.
Tak w ogóle polecam wszystkim czytanie książek. Nie tylko ambitnych. Te są trudne, wymagają czasu i skupienia. A nie jest sztuką książkę przeczytać, sztuką jest ją przemyśleć i zrozumieć. Kiedy jednak jesteśmy zmęczeni, kiedy mamy powyżej uszu uczenia się, lub innych obowiązków, to warto poczytać coś łatwego i przyjemnego, żeby można było się do siebie uśmiechnąć. Takie książki uczą nas i pokazują nam, że nie jesteśmy sami, kiedy brykamy, rozrabiamy, nie do końca słuchamy rodziców. To się czkawką odbija, przecież człowiek uczy się na błędach. A że zbieramy po swoim grzbiecie, to już druga sprawa. Także oprócz powagi, zachęcam do takiej właśnie literatury – zwłaszcza na wakacje i święta.
- Jaki wpływ na czytelnika mogą mieć morały z tej książki?
- Przesłania i morały są często bardzo trafne życiowo, szczególnie wtedy gdy je „wyłapiemy” w tekście i próbujemy je porównać do sytuacji w naszym życiu. Niestety później okazuje się, że wracamy do rzeczywistości i często postępujemy tak ja do tej pory.
- Czy może przychodzi Pani do głowy jakaś anegdota związana z tą książką?
- Czasami zdarzało mi się mówić do bliżej związanych ze mną osób „Karolku”, albo „Koszmarny Karolku”. I w rodzinie mamy takiego urwisa, który ma zupełnie inaczej na imię, ale został „Koszmarnym Karolkiem” z racji tego, że tak rozrabiał.
- Dziękujemy za poświęcony nam czas i udzielenie wywiadu.
Wywiad przerowadzili Milena Chamera z kl. IIIb gim. i Hubert Gościmski z kl. VIIIa