Biblioteka szkolna prezentuje wywiad
z nauczycielem religii i języka polskiego
Panią Marzeną Gros
- Chciałybyśmy porozmawiać z Panią o pierwszej książce, jaką w całości Pani sama przeczytała w dzieciństwie lub tej, która najbardziej się Pani podobała i być może została na zawsze w pamięci. Czy pamięta Pani taką książkę?
- Oczywiście. Moją ulubioną książką, która zawsze jest bliska memu sercu i zapadła w pamięć, to "Quo Vadis" Henryka Sienkiewicza. Uwielbiam i mogę ją polecić każdemu. Jest tam nie tylko wątek miłosny, ale także motywy dotyczące wielu wydarzeń historycznych. Jak ktoś się interesuje historią, ta książka jest także w stanie go zaciekawić.
- Ile miała Pani lat, gdy ją czytała?
- Byłam wtedy w szkole średniej i niestety nie pamiętam, w której dokładnie klasie.
- Kto ją Pani polecił, lub jak to się stało, że akurat ta książka znalazła się w Pani rękach?
- W szkole była lekturą obowiązkową. Niezbyt mnie to zachęciło, jak zobaczyłam ile posiada stron. Trzeba było ją jednak przeczytać, ponieważ w tamtych czasach nie było tak, jak dzisiaj streszczeń. Dlatego też opierałam się na tym, co przeczytałam. I rzeczywiście, zaczęłam czytać, a wciągnęło mnie to bardzo szybko, cała treść i fabuła...
- Czy pamięta Pani imiona głównego/głównych bohaterów?
- Oczywiście, że pamiętam. Przede wszystkim: Ligia, która jest chrześcijanką, ale też zakładniczką. Marek Winicjusz, który jest Patrycjuszem Rzymskim, z początku jest zagorzałym przeciwnikiem chrześcijan. Potem jednak się to zmienia, a więc występuje u niego taka "metamorfoza". Mamy też Petroniusza, który jest doradcą samego Nerona, jako cesarza. Kto jeszcze? Eunise, mamy Chilona, który jest taką postacią trochę dziwną. Generalnie, często się zmienia; gdzie widzi jakiś zysk dla siebie, to oczywiście jest w stanie sprzedać każdego
i wszystkich po kolei, ale potem kończy bardzo tragicznie, bo umiera za chrześcijan.
- Czy identyfikowała się Pani z nimi?
- Wtedy na pewno, jak czytałam tę powieść w szkole średniej, to zapewne tak. Teraz już nie pamiętam, ale tak sobie myślę, że pewnie bym się utożsamiała z Ligią, z postacią bardzo pozytywnie przedstawioną. Ligia była młoda i miała swoją charyzmę i chęć woli, żeby rzeczywiście chrześcijaństwo było obecne i żeby nikt i nic nie spowodowało, że ono przestałoby istnieć. Natomiast teraz, z perspektywy czasu, nie wiem. Marek Winicjusz jest taką postacią, która ciekawi. Ta "przemiana" u niego jest naprawdę istotna, ważna i mocno widoczna. No jak mówię - chyba Marek Winicjusz.
- Qvo Vadis, jakby nie patrzeć, jest powieścią z mocno podkreślonym wątkiem religijnym. Czy miało to wpływ na Pani wiarę?
- Nie, nie miało wpływu. Natomiast, jeżeli się odnosi tytuł do jakichś słów, które są z Ewangelii, a w tym wypadku tak jest i oznacza: "Dokąd idziesz Panie?", to czytelnik się spodziewa, że będą te wątki religijne i tutaj też takie są. Natomiast pierwsze, co tu się wybija, to wątek miłosny - to jest taki główny temat, który się przewija przez całą powieść.
- Czy ta książka była kolorowa, miała dużo ilustracji?
- Nie miała. Jak czytałam „Qvo Vadis” to nie miała żadnych ilustracji. Jeszcze była bardzo mała czcionka, a więc ... tak jak na powieść przystało.
- Czy próbowała Pani zilustrować ciekawsze sytuacje z książki?
Nie. W związku z tym, że nie mam talentu plastycznego. Wiadomo, wyobraźnia rusza, jak człowiek się wdraża i czyta każdą kolejną stronę książki, to jak gdyby zaczyna poniekąd w tym świecie być, utożsamiać się z sytuacjami.
- Teraz „Qvo Vadis” tak bardzo nie uderza w gusta naszych rówieśników. Wie może Pani dlaczego?
- Dlaczego? Myślę, że pierwszym powodem dlaczego młodzież nie chce tego czytać jest ilość stron, która niekiedy przeraża tak na „dzień dobry”. Jak widzą powieść, która ma kilkaset stron, oznacza to, że „muszę przeznaczyć dużo czasu na czytanie”. Natomiast nie bierze nikt pod uwagę tego, że kiedy faktycznie zacznie się czytać (może te pierwsze strony z reguły nie są łatwe, naszpikowane opisami, ale to jest po to żeby nakreślić tło całej powieści) to czytanie wciąga. Myślę, że ktoś, kto lubi czytać, to dla niego czytanie „Qvo Vadis” będzie zawsze przyjemnością.
- Ile razy Pani przeczytała tę książkę?
- Czytałam ją kilkukrotnie. Na pewno trzy razy: w szkole średniej, potem już jak byłam osobą dorosłą. Okazało się, że nawet nie sądziłam, iż jak zacznę czytać po raz drugi czy trzeci, to będzie mi to sprawiało ogromną przyjemność.
- Czy odczuwa obecnie Pani chęć, aby do tego wrócić?
- Poniekąd wróciłam z Wami, uczniami, jak przerabialiście tą książkę w klasie drugiej, troszkę sobie „odnowiłam” te wszystkie wątki, bohaterów i ich różne zachowania. Był to dla mnie miły powrót.
- Czy zachęciłaby Pani kogoś do przeczytania tej książki?
- Tak, zdecydowanie. Jak nie teraz, to w przyszłości. Inaczej traktujemy lektury obowiązkowe, a inaczej książki, po które sami sięgamy.
- Jaka jest nauka płynąca z tej powieści?
- Na pewno taka, żeby człowiek miał świadomość, iż może wiele rzeczy przezwyciężyć, nawet jeżeli są duże trudności (w tym przypadku było to staranie się o utrzymanie chrześcijaństwa, mimo to, że można było stracić życie). To także wiara w to, że wiele się uda, że jak się nie poddam, to jest duże prawdopodobieństwo, że osiągnę cel, który sobie zamierzyłem.
- Bardzo dziękujemy za poświęcony czas i udzielenie wywiadu.
Wywiad przeprowadziły uczennice klasy IIIb Milena Chamera i Sonia Styczeń
